Andrzej Seremet, prokurator generalny, zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego rozporządzenie premiera z 2003 roku, przewidujące sztywne kwoty za określone wykroczenia, głównie drogowe. Trzech sędziów Trybunału uznało jednak, że zapisy są zgodne z konstytucją, kwestionując jedynie kilkanaście z kar.
Andrzejowi Seremetowi nie podobało się głównie to, że kary za wykroczenia nie można było „zindywidualizować”. Jak stwierdził, wszystkiego osoby popełniające dane wykroczenie, były karane tak samo, co miało być sprzeczne z konstytucyjnym zapisem o tym, że wysokość kary powinna być stosowna do szkodliwości czynu, stopnia winy, pobudek sprawcy i jego wcześniej historii prawnej. Np. za picie alkoholu w miejscach objętych zakazem ustawa przewiduje mandat od 20 do 500 zł; taryfikator – tylko karę 100 zł.
Seremet zarzucił także, że taryfikator odrzuca najniższą możliwą karę grzywny – wynosi ona 20 złotych, podczas gdy w taryfikatorze najniższą karą jest 50 złotych. Seremet podkreślał także, że rozporządzenie nakazuje karanie mandatami sprawców czynów, których ustawa wprost nie zakazuje – powołał się np. na karanie mandatem za „chodzenie lub przebywanie na wydmach”, choć Kodeks wykroczeń mówi tylko o ich „niszczeniu”.
Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że większość zarzutów jest bezzasadna, a mandaty mają być formą szybkiego ukarania sprawcy i funkcjonariusz nie ma czasu analizować pobudek i przeszłości karanego. Zarzuty Seremeta większą zasadność miałyby w przypadku spraw sądowych. Zdaniem sędziów TK, taryfikator porządkuje pracę służb porządkowych. Trybunał uchylił kilkanaście szczegółowych zapisów o karaniu za niektóre wykroczenia, m.in. co do czynów związanych z ruchem i transportem drogowym. TK podkreślił, że nadal będą one karane, a osoby wcześniej za nie ukarane nie mogą występować o wznowienie postępowań w celu uchylenia nałożonych mandatów.