Rosja jest teraz na oczach i ustach całego świata, a to ze względu na aneksję Krymu oraz zakusy wobec dalszych terenów Ukrainy. Nikogo nie dziwią coraz większe, mocarskie zapędy Moskwy. Kiedy więc Wladimir Putin uznał, że władze rosyjskiego imperium nie powinny poruszać się zagranicznymi samochodami, lecz posiadać limuzyny własnej produkcji – czy kogoś to zaskoczyło?
Od maja ruszył w Rosji projekt „Orszak”. Chodzi o powstanie prezydenckiej limuzyny, a także sedanów, SUV-ów i mikrobusów dla wysokich urzędników. Wszystko rosyjskiej produkcji. Projekt ma kosztować 700 mln dolarów. Nie jest to pierwsze podejście Rosji do kwestii własnej limuzyny prezydenckiej. Najwyższe władze Rosji od dawna wspominają o takim projekcie, a w 2013 roku zyskał on nawet swoje pierwsze ucieleśnienie w projekcie nadwozia wykonanym przez Bernda Weela i Yaroslava Yakovleva. O ile z narysowaniem karoserii nie było problemów, to pojawiłyby się one na etapie projektowania mechanicznych elementów samochodu i wdrożeniu go do produkcji. Dlatego właśnie Rosjanie zwrócili się do Niemców.
Projekt „Orszak” współtworzyć będą specjaliści z Porsche, mający doświadczenie nie tylko w konstruowaniu supersportowych modeli takich jak 911, ale też SUV-ów i limuzyn. Ich zadaniem będzie opracowanie silnika, zawieszenia, elektroniki oraz koordynowanie projektu. Oczywiście dostawa znacznej części komponentów i sama produkcja ma być po stronie Rosjan. Oni też zaproponują markę, pod którą powstaną samochody. Na razie nie wiadomo, czy oznacza to wyciągnięcie z grobu ZiŁ-a, czy też powołanie do życia zupełnie nowej marki.
Przypomnijmy, że Rosjanie reaktywowali już UAZ-a, który staje się samochodem terenowym rosyjskich bogaczy. Czy „Orszak” także odniesie podobny sukces?
Pierwsze egzemplarze samochodów stworzonych w ramach projektu „Orszak” mają zjechać z taśmy produkcyjnej w 2017 roku. Rosyjski rząd szacuje, że ok. 5 proc. aut nowej marki będzie wytwarzane na potrzeby najwyższych urzędników państwowych. W przypadku limuzyny dla Władimira Putina z pewnością będzie to mocno opancerzony samochód, który swoimi możliwościami nie będzie znacznie odbiegał od tego, co Barackowi Obamie oferuje „Bestia”, czyli specjalnie zbudowany Cadillac Presidential Limousine.