Koniec roku ucieszył kierowców niskimi cenami paliw. Spadły one na większości stacji poniżej 5 złotych za litr, co było naprawdę optymistycznym akcentem i rozruszało nieco gospodarkę. Okazuje się jednak, że 1 stycznia rząd postanowił wprowadzić nowy podatek paliwowy – tak zwaną opłatę zapasową… Biorąc pod uwagę ilość opłat, jakimi obłożone jest paliwo, trudno zaakceptować zasadność tej decyzji.
Nowy podatek może spowodować wzrost cen paliw o przeciętnie od 4 do 6 groszy na litrze. Do końca 2014 roku firmy, produkujące paliwo musiały posiadać zapasy, pozwalające bez przeszkód produkować paliwo przez 76 dni, od początku 2015 zmniejszono ilość dni do 68. Ten tydzień różnicy stał się dla rządu argumentem do okradania kieszeni Polaków.
Co ciekawe – na świecie ropa tanieje. O ile w 2014 za baryłkę ropy Brent należało średnio zapłacić 99 dolarów, o tyle teraz cena wynosi 55 dolarów. Według analityków średnia cena w 2015 roku wyniesie około 68 dolarów.
Warto przypomnieć, że w styczniu 2014 za litr benzyny bezołowiowej 95 trzeba było zapłacić 5,32 zł, a 5,39 zł za litr oleju napędowego. W styczniu 2014 r. autogaz kosztował 2,67 zł za litr. Benzyna cenowe rekordy notowała w czerwcu – 5,49 zł. za litr, a autogaz pod koniec sierpnia – 2,68 zł. za litr.
Co ciekawe – stacje paliwowe nie odnotowują spadku marż. Czy więc faktycznie wprowadzenie nowego podatku ma jakikolwiek sens?