Czyżby miało się ziścić marzenie polskich rolników i okazałoby się, że samochody faktycznie można „tankować” za grosze? Taką opcję postanowili udowodnić projektanci Toyoty. Właściciel Tesli, Elon Musk, projektujący elektryczne samochody, nieraz żartował sobie z projektów Toyoty, że zastosowane przez nich wodorowe ogniwa to łajno…
Projektanci Toyoty poszli dalej i postanowili łajno zmienić w paliwo. W popularnonaukowym projekcie chodzi o pokazanie, jak można zmienić obornik w wodór, który może zasilać silniki pojazdów. Chodzi także o popularyzację idei pojazdów nienapędzanych ropą.
Morgan Spurlock nakręcił na ten temat film dokumentalny – zaczyna się on od farmy, gdzie hodowane jest bydło. Narrator zabiera z niego ładunek obornika, z którym jedzie do specjalnego zakładu, gdzie poddany zostaje specjalnemu procesowi, reformingowi parowemu. W jego wyniku z obornika wydziela się wodór. Następnie gazem zostaje zatankowana Toyota Mirai, która wraz z narratorem rusza w przeszło 500kilometrową podróż. W jej trakcie jedynym efektem spalania wodoru jest woda – nie są wydzielane żadne inne spaliny.

Toyota Mirai
Toyota Mirai jest odpowiedzią na elektryczne pojazdy Tesli. To 4osobowy średniej wielkości, napędzany wodorowymi ogniwami paliwowymi. Wodór tankuje się podobnie do benzyny, zajmuje to tylko 3 minuty. Dwa zatankowane do pełna zbiorniki o łącznej pojemności 122 l pozwalają przejechać nową Toyotą 480 km. Toyota Mirai jest autem klasy średniej – ma 4,89 cm długości, 1,81 cm szerokości i 1,53 cm wysokości. Auto waży 1850 kg (ciężkie zbiorniki i akumulator).
Układ paliwowy znajduje się pod podłogą, dzięki czemu samochód ma nisko położony ośrodek ciężkości. To sprawia, że bezpiecznie porusza się nim po drodze i jest bardzo stabilny, choć mniej zwrotny.
Mirai jest już do kupienia w Azji, do Europy ma trafić we wrześniu 2015 roku, ale jedynie do Niemiec, Danii i Wielkiej Brytanii. W reszcie krajów swój sprzedażowy debiut auto zaliczy na początku 2017 roku. Toyota Mirai zamiast tradycyjnego silnika spalinowego ma ogniwa wodorowe, w których wodór na skutek rekacji chemicznej przetwarzany jest na elektryczność i energię cieplną. Efektem ubocznym jest para wodna, która wydobywa się w miejsce spalin z rury wydechowej.
Energia elektryczna wytwarzana z wodoru wykorzystywana jest do napędzania silników elektrycznych, które z kolei poruszają auto. Napęd jest bezszelestny. Dla przeciwników tych pojazdów jest to argument, by nie upowszechniać tego samochodu – wedle części ekspertów piesi oraz inny kierowcy nie będą słyszeć nadjeżdżającego pojazdu.
Jeśli chodzi o cenę – szacowana cena w Niemczech ma wynieść 65 tysięcy euro, w Polsce oblicza się, że może kosztować 350 tysięcy złotych. Jednak sama cena nie stanowi takiej bariery, jak fakt, że na razie nie ma gdzie Mirai zatankować. Wydaje się więc, że chwilowo auto to tylko ciekawostka dla zbieraczy ewentualnie kolejny gadżet dla milionerów, mogących sobie wybudować prywatną stację wodorową przy domu.