Fanów indyjskiego koncernu zelektryzowała wiadomość, ze szef Tata Motors nie żyje. Wypadł z okna na 22 piętrze tajlandzkiego hotelu. Tajlandzka policja prowadzi aktualnie śledztwo w tej sprawie. Na razie jego wyniki nie są znane, ale podejrzewa się samobójstwo.
Karl Slym w stolicy Tajlandi przebywał razem z żoną. W czasie jego wypadku nie było jej w hotelu. Szefem Tata Motors został w 2012 roku. Urodzony w Anglii od lat związany był z branżą motoryzacyjną. Pracował między innymi w Toyocie i był wiceprezesem General Motors w Chinach. Do Taty trafił z zadaniem poprawienia sytuacji w indyjskiej marce, która nie odnosiła zakładanych sukcesów. Przedstawiciel Tata Motors wydał od razu oświadczenie, że zmiany wprowadzone przez Slyma przynosiły efekty. Sytuacja firmy miała się znacznie poprawić w ostatnim roku, nie wiadomo więc co spowodowało taką dramatyczną decyzję.
Dramatyczną decyzję, ponieważ policja podejrzewa samobójstwo. W pokoju otwarte były tylko małe okno, przez które Slym musiał się przecisnąć, by wyskoczyć. Zostawił także list, ale na razie nie jest znana jego treść, gdyż list został napisany po angielsku i na razie jest tłumaczony przez Tajów. Cała branża czeka na wyniki śledztwa.