Choć, jak pisaliśmy, ceny paliw spadają, to jednak nadal nie są na zbyt przystępnym poziomie. Nasza siła nabywcza pozwala zakupić znacznie mniej paliwa niż w przypadku na przykład Niemca, Włocha czy Francuza. W stosunku do wysokości zarobków – mamy jedne z najdroższych stacji paliw w Europie. Porównanie ze światem także nie wypada dla nas zbyt korzystnie. Może warto więc zastosować w trakcie jazdy metody hypermilingu?
Nad zmniejszeniem zużycia paliwa intensywnie pracują naukowcy, oferując nam downsizing albo alternatywne sposoby napędzania, jak pojazdy elektryczne czy hybrydowe. Jednak nie każdego stać na samochód, dysponujący takimi rozwiązaniami? W Europie jako odpowiedź na to powstał ecodriving, w USA- hypermiling.
Czym jest hypermiling?
Hypermiling narodził się w Ameryce Północnej w głowie Wayne’a Gerdesa. W zamyśle przypomina ecodriving, o którym już pisaliśmy tu: http://www.selcar.pl/blog/oszczedzamy-paliwo-w-czasie-jazdy/. Jednak hypermiling jest dużo bardziej agresywnym stylem i wymaga nieco więcej zaangażowania. Celem jest ograniczenie zużycia i emisji spalin do najniższych możliwych rozmiarów.
Przygotowanie auta do hypermilingu
By móc stosować hypermiling, należy najpierw zadbać o odpowiedni stan techniczny pojazdu. Auto powinno być regularnie sprawdzane, najlepiej w serwisie. Bardzo ważny jest poziom wszystkich płynów i olejów – powinny być regularnie uzupełnianie do optymalnego poziomu. Kolejnym punktem jest dbanie o opony – powinny nie być zbyt zdarte, a głębokość bieżników znajdować się w normie. Bardzo ważne jest odpowiednie ciśnienie. Przy zbyt niskim lub wysokim będą się szybko niszczyć opony, a spalanie wzrośnie.
Warto zadbać o odciążenie pojazdu – wożenie zbędnych przedmiotów jest niepotrzebne. Jeśli dane przedmioty nie są nam potrzebne na co dzień, np. do pracy albo nie znajdują się na naszej liście najpotrzebniejszych rzeczy w aucie – spokojnie mogą zostać w garażu.
Zaczynamy hypermiling – co warto wiedzieć?
Techniki, które stosuje się podczas hypermilingu można podzielić na praktyczne oraz niewykonalne. Zdaniem twórcy jednak, wszystkie przynoszą spodziewane korzyści.
- Pedał hamulca i gazu – zdaniem Gardesa – większość ludzi źle korzysta z tych dwóch pedałów, przez co zwiększają zużycie paliwa aż o 33%. Zdaniem twórcy hypermilingu lepiej jest np. toczyć się powoli, czekając na czerwone światło, niż dociskać gwałtownie pedały, usiłując zmieścić na pomarańczowym. Należy unikać niepotrzebnego zatrzymywania samochodu, gwałtownego hamowania oraz niepotrzebnego nadużywania pedału gazu. Gardes uważa, że wiele osób, zamiast zmienić bieg, woli dociskać gazu.
- Wykorzystanie terenu – korzystaj z prawa grawitacji, tak często, jak się da. Gdy zjeżdżasz z górki – zdejmij nogę z pedału gazu. Auto stoczy się samo i to z nie małą prędkością. Należy jednak pamiętać, że musimy być czujni, by zawsze w razie potrzeby używać pedału gazu lub hamulca.
- Wyłączaj silnik – wedle zasad hypermilingu każdy postój, który potrwa dłużej niż 1 minutę, wymaga wyłączenia silnika. Pozwala to zaoszczędzić znacznie więcej paliwa, niż pozostawienie auta na jałowym biegu. Wiele osób uważa, że to właśnie odpalanie silnika jest bardziej paliwożerne, ale badania pokazują, że to nieprawda.
- Ograniczaj prędkość – za szybka jazda także może powodować zwiększenie zużycia paliwa, zwłaszcza jeśli połączona jest z gwałtownym hamowaniem. Niskie obroty silnika przy większej prędkości nie ograniczają jednak oporu powietrza, który ma bardzo dobitne znaczenie dla zużycia paliwa.
- Ogranicz niepotrzebne narzędzia – Gardes posuwa się jeszcze dalej i każe wyłączyć większość pokładowych urządzeń. Klimatyzacja, radio albo A/C mają się przyczyniać do nawet o 30 % większego zużycia paliwa.
Efekty hypermilingu
Hypermiling jest dość kontrowersyjną metodą oszczędzania, jednak pierwsze efekty widać już po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów. Na hypermilowców w USA mówi się „motowegetarianie”. Zwolennicy tego stylu jazdy są także w Europie. Kilka z wymienionych rad na pewno przyda się do zastosowana w praktyce, jednak decyzję o wyłączeniu ogrzewania lub klimatyzacji lepiej nie podejmować – komfort jazdy ma nas taki sam wpływ psychiczny jak widok rachunku ze stacji benzynowej – najlepiej to jakoś zrównoważyć.