Unia Europejska wydała raport, w którym bardzo krytycznie oceniła stan polskich dróg. Najgorzej Komisja Europejska oceniła ilość wypadków z udziałem ofiar śmiertelnych. Pod tym względem zajmujemy czołowe miejsce w całej Unii. Co jest przyczyną i czy można temu zapobiec?
Unia postanowiła sobie za cel do 2020 roku zmniejszyć ilość ofiar śmiertelnych, które giną w wypadkach drogowych każdego roku. Polska jak zwykle może się okazać czarną owcą tego typu zabiegów. Według wstępnych danych liczba ofiar śmiertelnych wypadków drogowych w 2013 roku zmniejszyła się o 8 proc. w porównaniu z rokiem 2012, po tym jak spadła o 9 proc. w latach 2011-2012. Eksperci podkreślają, że spadek o 17 proc. od 2010 r. oznacza ocalenie około 9 tys. istnień ludzkich.
W 2013 roku w przeliczeniu na milion mieszkańców w UE odnotowano średnio 52 ofiary śmiertelne wypadków drogowych. Unia pod tym względem nie jest jednorodna. Jak wynika z raportu KE najbezpieczniej jest na drogach w Wielkiej Brytanii, Szwecji, Holandii i Danii, gdzie odnotowuje się około 30 ofiar śmiertelnych na milion mieszkańców. Tą statystykę psują jednak kraje dawnego bloku wschodniego, jak Polska, Łotwa i Litwa, gdzie średnia jest największa.
Polska od lat jest targana za ucho przez KE za najgorsze wskaźniki bezpieczeństwa na drogach – zajmujemy niechlubne czołowe miejsce. Z zestawienia opublikowanego przez Komisję wynika, że nad Wisłą od 2010 roku liczba ofiar śmiertelnych zmalała o 15 proc. – to niewielki postęp w porównaniu z innymi krajami Unii.
Bardzo prawdopodobne, że jeśli nie zmienią się statystyki – Polska przez Unię ukarana zostanie jakimiś sankcjami.